poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Nawaliłam, co nie?

No hej...
Śmieszne, bo zaczynam posta tak jakbym rozmawiała ze starą dobrą przyjaciółką po dłuższym okresie rozłąki. I może tak jest. Tylko, że to przeważnie nie ja nawalam. Tym razem jest inaczej. Na początku chciałam przeprosić. Może to się wydaje dziwne, ale naprawdę bardzo mi przykro, że się nie odzywałam. Przez ten czas zaglądałam na bloga i czytałam wciąż pojawiające się komentarze. Dostawałam nawet prywatne wiadomości na mailu czy facebook-u odnośnie bloga i ewentualnego powrotu... kolejnego.Jednak brakło mi odwagi i samozaparcia. Śmieszne to troszkę, że zostawiałam coś co było (i chyba wciąż jest) częścią mnie. Bo chyba część mnie gdzieś się pogubiła. Mam problem, w głowie, wrócił problem z ciałem. Gdzieś zatraciłam swoje pasje. Bieganie już tak nie cieszy, bo znów ciało odmawia posłuszeństwa i szybko się męczę. Wstyd mi za to jak teraz wyglądam. Gotowanie nie sprawia już tyle radości, zrobiłam się leniwa i wygodna. A aparat? Włączyłam go ostatnio parę razy i tylko po to by się dobić, że się w tym kierunku w ogóle nie rozwijam i by poprzeglądać z bólem stare zdjęcia. Paula ostatnio nawet nie wstaje już wcześniej, ale śpi do 9 jeśli tylko może i stale jest zmęczona. Nie wiem. Nie wiem co się ze mną stało. Stałam się dużo słabsza psychicznie i bardzo źle znoszę porażki. 
Dziwne. To taka moja spowiedź. Przed samą sobą i przed Wami. Jestem Wam bardzo wdzięczna, że wciąż jesteście, pytacie co u mnie. Niesamowite, że przez tak długi czas nie opuścił bloga żaden obserwator, a licznik odwiedzin stale szybował ku górze. Gdy tak na to spojrzę to czuję, że zawiodłam, Was i samą siebie. Ostatnio ciężko mi patrzeć w lustro, bo widzę kogoś innego. Nie atrakcyjnego i słabego. ALE! Jest przy mnie garstka ludzi która mnie wspiera i nadaje mojemu życiu sens.  Jednak najważniejsze jest, że jest we mnie chęć zmiany. Powrotu do zdrowia psychicznego i fizycznego. Tyle. Spinam dupę i wracam na właściwe tory. A jednym z pierwszych kroków był właśnie ten post. Nawet nie wiecie jak ciężko było mi się za niego zabrać i ile odwagi wymagało jego opublikowanie. Mam nadzieje, że nadal będziecie ze mną, bo również jesteście bardzo dużym wsparciem i właściwie sensem prowadzenia tego bloga. 

W takim razie do następnego posta. Trzymajcie się kochani :*