Przepraszam, przepraszam! Wiem. Ale moje życie przybrało ostatnio nieoczekiwane tempo. Nie mam zamiaru tego miejsca opuszczać, czasami zdarzyć się może po prostu, że nie będzie minie tu dzień lub dwa.
Dzisiejsze śniadanie sponsorowane przez rozwalonego kokosa ;D
Płatki owsiane na mleku kokosowym podana z bananem, świeżym kokosem i orzechami laskowymi.
Oatmeal coconut milk served with banana, fresh coconut and nuts.
nie może być lepszej owsianki od tej z świeżym kokosem, wyobrażam sobie smak i aż się rozmarzyłam - na pewno zrobię :) przepraszać nie masz za co! to twoje miejsce ;)
Wiesz, zawsze trochę zazdroszczę tym, którzy w pewnym stopniu rezygnują z bloga na rzecz ferworu życia. Aż mi się przypomniała scena z "Chcę się żyć" (polecam! ), w której cała rodzina uczestniczyła w rytuale otwierania kokosa. Tatę trzeba było zawołać.
A ja Ci sprzedam patent: bierzesz takiego kokosa i kładziesz go na desce. Uderzasz ładnie, prostopadle, tępą częścią potężnego noża obracając orzecha. Uderzasz miarowo, nie nazbyt mocno, acz zdecydowanie. W kółko. Po pewnym czasie kokos pęka i kilka uderzeń więcej, a ujrzysz jego wnętrze. Oczywiście najpierw wydłub mu oko i zlej gałkę do szklanki ;D Powodzenia! :)
Nie przepraszaj to tylko kilka dni , choć bedę na nie wyczekiwala z niecierpliwoscią na te inspiracje fajnie ze sie dzieje i nie jest nudo :) Ciesze się wlasnie ze nas nie opuszczasz , tylko mozesz byc rzadziej <3
ja w ogóle do kokosów szczęścia nie mam- jak już kupię, to otworzyć nie mogę, a jak otworzę- to zepsuty. okrutne życie.
OdpowiedzUsuńważne, że w ogóle się otworzył, nie ważne jak :D
OdpowiedzUsuńkto je umie otwierać !? :D i tak brawa dla ciebie, że mu w ogóle podołałaś ;)
OdpowiedzUsuńnie może być lepszej owsianki od tej z świeżym kokosem, wyobrażam sobie smak i aż się rozmarzyłam - na pewno zrobię :)
OdpowiedzUsuńprzepraszać nie masz za co! to twoje miejsce ;)
Przypomniałaś mi, jak dawno nie jadłam świeżego kokosa... :)
OdpowiedzUsuńOwsianka mocno kokosowa, więc pyszna musiała być :d
ale narobiłaś mi ochotę na świeżego kokosa! jadłam go wieeeki temu! :)
OdpowiedzUsuńWiesz, zawsze trochę zazdroszczę tym, którzy w pewnym stopniu rezygnują z bloga na rzecz ferworu życia.
OdpowiedzUsuńAż mi się przypomniała scena z "Chcę się żyć" (polecam! ), w której cała rodzina uczestniczyła w rytuale otwierania kokosa. Tatę trzeba było zawołać.
Ważne, że w ogóle zdołałaś wyciągnąć z niego zawartość! Nie ważne jakim spososbem :)
OdpowiedzUsuńA ja Ci sprzedam patent: bierzesz takiego kokosa i kładziesz go na desce. Uderzasz ładnie, prostopadle, tępą częścią potężnego noża obracając orzecha. Uderzasz miarowo, nie nazbyt mocno, acz zdecydowanie. W kółko. Po pewnym czasie kokos pęka i kilka uderzeń więcej, a ujrzysz jego wnętrze.
OdpowiedzUsuńOczywiście najpierw wydłub mu oko i zlej gałkę do szklanki ;D
Powodzenia! :)
Kokosy są niebezpieczne! Jak raz próbowałam go otworzyć to prawie palca sobie złamałam!
OdpowiedzUsuńNie przepraszaj to tylko kilka dni , choć bedę na nie wyczekiwala z niecierpliwoscią na te inspiracje fajnie ze sie dzieje i nie jest nudo :) Ciesze się wlasnie ze nas nie opuszczasz , tylko mozesz byc rzadziej <3
OdpowiedzUsuń