piątek, 12 grudnia 2014

Come back, czyli gdzie Atqa była jak jej nie było...

"Witajcie..."-powiedziała pokornie pochylając głowę. No cóż mam powiedzieć. Jestem z powrotem. Nie, nie. Ja przecież nigdzie nie uciekłam tylko zaszyłam sie w kątku mojej kuchni tuż przy piekarniku. Piekłam, gotowałam, zagniatałam i dziwnie łączyłam smaki. Ale trzymałam aparat na dystans. Śmieszne co? Pare rzeczy musiało się wydarzyć żebym zrozumiała jak tęsknię za tym miejscem. Właśnie jestem w szpitalu. Diagnoza: nic pewnego, prawdopodobnie naderwany mięsień. Za dużo od siebie wymagam, ale to temat na innego posta. Otoz ktoś zasugerował czy w chwilach nudy nie warto byłoby napisać jakieś notki i jej opublikować. Uśmiechnął się, a mi zapaliła się lampka nad głową. Tematów nie malo, chociażby szpitalne jedzenie... Racja, myślałam o powrocie, ale troszkę sie bałam. Odkładałam to na jutro, które nie nadchodziło. Myślałam, aby wznowić publikacje po maturach, ale ktoś uświadomił mi, że nauka i wszystkie zajęcia dodatkowe nie absorbują mnie na tyle by uniemożliwić mi spełnianie się w mojej pasji. Bo tak, blog stał się moim miejscem i choć na chwile przymilkł, to znów zacznie tętnic życiem. Tak, to dobre określenie. Bo ten blog to cała ja, a ja jestem ostatnio życiem przepełniona. 

O czym więc będzie blog? Tematyka zostaje? Długo sie nad tym zastanawiałam. Oczywiście, że tak! Dalej będzie pieczenie, gotowanie, słone, słodkie (czesciej oczywiscie :))... ze mna w tle. Możecie liczyć na posty w stylu smutnych i długich wypocin, ale też na proste notki jedynie z przepisami. Czas pokaże co palce napiszą. Najważniejsze będą jednak przepisy. W kwestii kulinarnej rozwijam sie nadal i mam nadzieję, że nieźle mi idzie. Przekonamy się! Myślałam o zmianach w wyglądzie i formie bloga. Zadecydowałam jednak, że na razie zostawię to bez naruszenia. Do takiego miejsca się przyzwyczaiłam i to miejsce pokochałam. Mam nadzieję, że Wy też. Jedyne co sie zmieni, to częstotliwość ukazywania sie wpisów. Niestety mój obecny styl życia uniemożliwia mi codzienną publikacje, ale myślę że conajmniej 2 posty w tygodnu pojawiać się będą. Bo w końcu liczy się jakość, a postaram sie o same perełki.
No dobrze. Pierwsze koty za ploty... jednak na razie jestem w szpitalu. Na kolejnego posta, czyli juz posta kulinarnego zapiaszam (mam nadzieję) niebawem. Będzie smacznie, obiecuję!

A tym czasem... stańmy twarzą w twarz :)


piątek, 11 lipca 2014

Dlaczego warto mieć pasję? Różany pudding owsiany.

Zastanawiałaś się kiedyś po co nam pasja? Po co to komu? Przecież nie masz na nie czasu, przecież to tylko strata pieniędzy, bo co ludzie pomyślą... Ale powiem Ci coś. Pasja pozwala żyć. Dzięki niej masz marzenia, a "człowiek, który nie marzy, umiera". Powoli i w cierpieniach. Wyobraź sobie, że wstajesz rano, idziesz do szkoły (pracy), wracasz jesz co wpadnie i wegetujesz przed telewizorem. Czasami wpadnie jakaś impreza na której postanowisz upić się, by wyluzować, by się odstresować i oderwać od okropnej codzienności. Coś Ci to mówi? Współczuję. I wiem co mówię, bo kiedyś było podobnie. Żyłam tak sobie, by po prostu żyć. Nie miałam nic czym bym się interesowała. Smutne, nie? I było. Ale zaczęłam biegać. Odnalazłam coś bez czego teraz nie potrafię żyć. Coś co nakręca mnie do działania, co pozwala wierzyć mi że jestem wiele warta. Dzięki bieganiu otwieram się na ludzi, flirtuję w kółko, uśmiecham się do nieznajomych. Cieszę się życiem. Niekiedy, gdy biegnę w deszczu (♥!) lub w upale, ludzie patrzą się na mnie jak na wariatkę, która brała jakieś leki bo do tego uśmiech nie schodzi jej w twarzy. Czasami mam nawet ochotę stanąć i spojrzeć na nich tym samym wzrokiem, przecież ja robię tylko to co kocham! Widzisz, oni nie zawsze zrozumieją, ale zawsze będą podziwiać gdy się uda. Bieganie nadało sens mojemu życiu, nigdy w życiu nie byłam tak pozytywnie nastawiona do życia. A najlepsze w tym jest to, że już nie raz słyszałam, że ta energia przechodzi na moje otoczenie. Nie ma nic lepszego jak myśl, że jesteś czyjąś pozytywną baterią. Nie mówię Ci, że masz już teraz ubrać buty i wyjść biegać. Nie! Nawet chyba nie powinnaś tego robić. Usiądź i pomyśl co sprawia Ci przyjemność. Rób to! Tak po prostu. Znajdź czas dla siebie. Dzieci i mąż, nauka i korki. To wszystko poczeka, bo jeśli Ty nie będziesz szczęśliwa, nikt nie będzie. Kochasz śpiewać? Idź na karaoke! Może wolisz potańczyć? Zapisz się na zumbe, energia jest niesamowita! A może masz lekkie pióro? Pisz książkę, kto Ci zabroni! Wydaj ostatnie pieniądze by być szczęśliwa, one Ci go nie dadzą. Ciesz się i baw! Przekonana? To do roboty :D


Owsiany pudding na domowej wodzie różanej podany z poziomkami i prażonymi płatkami migdałowymi. 
Oat pudding at homemade rose water served with wild strawberries and toasted almond flakes.


Mogłabym postawic na coś bardziej ambitniejszego, ale musiałam zjeść coś zimnego, co doda mi energii. No i oto jeden z lepszych puddingów. Lubię takie niespodzianki :D

poniedziałek, 7 lipca 2014

Daj radę! Powtórka z rozrywki, czyli knedle znów!

Dziś rano wstałam wcześnie, bardzo wcześnie. Przygotowałam śniadanie, zrobiłam zdjęcia, ubrałam się i wyszłam. Nie zastanawiałam się co robię, lepiej nie. Wyszłam pobiegać, bo wiedziałam, że wieczorem nie dam rady. Czas operacyjny w pół do siódmej . Ruszam. Było mi ciężko, nikt nie mówił, że będzie lekko. Duszno, ale nie odpuszczam. Siły powoli opadają i pojawia się myśl czy by nie zejść z trasy. I nagle z naprzeciwka biegnie Pan. Pan w wieku mojego dziadka. Biegnie równym tempem i z uśmiechem na ustach. Macha mi. I nagle uświadamiam sobie, że ja też potrafię. I co? I dałam radę! Może czas nie porywa, ale "dyszka" zaliczona. Po biegu miałam ochotę sama siebie z dumy uściskać! Zrozumiałam, że jedyne co mnie hamuje siedzi w mojej głowie i tylko ja jestem w stanie to zwalczyć. Dziękuję Panu. Stał się Pan moją inspiracją.
A dziś powtórka, ostatnio były, ale nie mogłam się powstrzymać by ich nie zrobić. Troszeczkę inne, równie smaczne. Z ostatnimi porywami truskawek.


 Kokosowe knedle twarogowo-ziemniaczane z truskawkami, podane z prażonymi wiórkami kokosowymi, truskawkami i słodką śmietanką. 
Coconut cottage cheese potato dumplings with strawberries, served with roasted coconut, strawberries and sweet cream.


Przepis:

-50g mąki kokosowej

-łyżka kaszy manny
-125g twarogu
-średni ziemniak (ok. 150g)
-jajko
-szczypta soli
-pół łyżeczki cukru
-4 duże truskawki

Ziemniaka myjemy dokładnie i gotujemy w mundurku. Obieramy ze skórki, tłuczemy i zostawiamy do przestygnięcia. Rozgniatamy twaróg i ucieramy go z jajkiem. Dodajemy przestudzonego ziemniaka i dosypujemy mąkę i kaszę mannę. Ugniatamy ciasto w razie potrzeby podsypując mąką. Formujemy wał i odrywamy z niego kawałek ciasta. Układamy placuszek na dłoni, nakładamy truskawkę i zaklejamy tworząc kulkę. Ulepione knedle wrzucamy do osolonej wrzącej wody i po wypłynięciu gotujemy jeszcze ok.4 min. Podajemy z ulubionymi dodatkami. Smacznego! :D

sobota, 5 lipca 2014

347. Takie jak smażyła mi babcia. Puszyste racuchy z tuskawkami.

Siedzę przed komputerem. Z wielkim kubkiem kawy. I jest mi dobrze. Patrzę przez okno, piękna pogoda, aż chce się żyć. Jedna nowo poznana osoba może tak zmienić parę rzeczy. Miło mi.
Racuchy to zdecydowanie smak dzieciństwa. Kiedyś wakacje spędzałam w całości w niewielkiej przygranicznej miejscowości upajając się wolnością. Budziłam się koło 12. Ale nie tak normalnie. Wstawałam i ubierałam różowy szlafrok, różowe papucie i człapałam do kuchni. Tam stała babcia już gotowa z cukrem pudrem i podstawiała mi pod nos gorące racuchy. Pachniały drożdżami, pachniały jak żadne inne pachnieć nie będą. Nie wiem jak, bo babcia robiła "na oko", więc przepisu brak, ale to zawsze były najlepsze racuchu jakie było mi dane kiedykolwiek zjeść. Nie mogę powiedzieć, że wtedy tego nie doceniałam, ale było to dla mnie normalne. Teraz gdy widzę babcię przy patelni z ciastem smażącą je specjalnie dla mnie, rozumiem jaką jestem szczęściarą!


Pełnoziarniste racuchy drożdżowe z truskawkami podane z truskawkami i domowym sosem karmelowym. 
Whole grains pancakes with strawberries yeast served with strawberries and homemade caramel sauce.


Przepisy:
-300 g mąki pełnoziarnistej
-200 g mąki pszennej
-50 g świeżych drożdży
-szczypta soli
-1 - 2 łyżki cukru
-1,5 szklanki letniego mleka
-1 jajko
-ok 200-300 g świeżych truskawek 
Mąkę przesiewamy do naczynia, dodajemy szczyptę soli, mieszamy i pośrodku robimy wgłębienie. Do wgłębienia wkruszamy świeże drożdże, zasypujemy je cukrem, zalewamy 1/2 szklanki letniego mleka. Przykrywamy ręczniczkiem, odstawiamy w ciepłe miejsce na 10 - 15 minut. Po tym czasie, dodajemy resztę mleka, jajko, pokrojone truskawki i mieszamy. Ciasto nie powinno być zbyt rzadkie. Odstawiamy na 1 - 1,5 godziny w ciepłe miejsce do wyrośnięcia (do podwojenia objętości). Przygotowujemy kubek z gorącą wodą. Ciasto nabieramy łyżką, za każdym razem maczaną uprzednio w wodzie . Smażymy pod przykryciem na suchej patelni, z obu stron na złoty kolor. Podajemy z ulubionymi dodatkami. Smacznego! :D

środa, 2 lipca 2014

346. Najlepsze śniadanie w historii bloga, czyli knedle w panierce.

No tak to już bywa. Znów mnie nie było, 2 dni. Pracuję i chyba sama za dużo od siebie wymagam. Treningi, praca, blog, gotowanie, zdjęcia. Mama mówi stop, ale ja nie potrafię. Dam radę, jak zawsze zresztą :)
Pomysł na to śniadanie wpadł mi do głowy "ot tak!". Zawsze zapisujcie takie pomysły, jedne z najlepszych jakie mogą się pojawić w naszym rozumku. I najsmaczniejsze! Gdy wzięłam pierwszy kęs, przepadłam. Będzie powtórka na obiad! Delikatne i rozpływające się w ustach. Z panierką, która tak idealnie komponuje się z morelami. Cudo wręcz! I może uznacie to jako frazes, ale to jest najlepsze śniadanie w historii bloga.


Twarogowe knedle jaglane z morelami w sezamowej panierce, kawa z mlekiem. 


Przepis:
-4 łyżki mąki jaglanej
-125g twarogu
-żółtko
-szczypta soli
-łyżeczka cukru trzcinowego
-4 średnie morele
-łyżeczka masła
-łyżeczka tahini (pasty sezamowej)
-2-3 łyżki zarodków pszennych
-łyżka ziaren sezamu

Rozgniatamy twaróg i ucieramy go z żółtkiem i cukrem. Dosypujemy mąkę i sól. Ugniatamy ciasto w razie potrzeby podsypując mąką. Formujemy wał i odrywamy z niego kawałek ciasta. Układamy placuszek na dłoni, nakładamy wydrylowaną morelę i zalepiamy. Ulepione knedle wrzucamy do osolonej wrzącej wody i po wypłynięciu gotujemy jeszcze ok.4 min. Na patelni rozpuszczamy masło i tahini. Wrzucamy zarodki pszenne i ziarna sezamu. Mieszamy, aż panierka osiągnie złoty kolor. W gotowej panierce obtaczamy knedle. Można je jeszcze podsmażyć. Smacznego ;D

niedziela, 29 czerwca 2014

345. Niepowtarzalny aromat.

Śniadanie wyjazdowe, widać po zdjęciach... Nawet tata zjadł dziś z nami. Uśmiechnął się jak spróbował. Nie ma lepszej rekomendacji! Gofry u babci stały się już klasyką. Dobrze, że jesteś tato :D
Lubię dodatek świeżych ziół. Jest w nich coś czego nie ma w suszonych. Aromat, zapach, tekstura. Parę listków potrafi zmienić diametralnie efekt końcowy. Kiedyś doczekam się własnej działki. Pełnej sadzonek z owocami jagodowymi, ze świeżymi ziołami i niezliczoną ilością drzewek czereśni. Doczekam się.


Drożdżowe gofry z melisą podane z jogurtem naturalnym, melisą i czarną porzeczką, kawa z mlekiem. 


Przepis (2,5 szt):
-pół szklanki mąki pszennej pełnoziarnistej
-2/3 łyżeczki drożdży
-70 ml ciepłego mleka
-łyżka stopionego masła
-łyżeczka miodu 
-małe jajko
-120g jogurtu naturalnego

Do mleka wsypujemy drożdże, dodajemy miód i odstawiamy na parę minut do napęcznienia. Po ok,.5-7 min dodajemy mąkę, masło, jajko oraz jogurt. Dokładnie mieszamy i odstawiamy na ok. 30 min. Po tym czasie pieczemy w dobrze rozgrzanej gofrownicy. Podajemy z ulubionymi dodatkami.

sobota, 28 czerwca 2014

344. Uwielbiam uszczęśliwiać ludzi. Bezglutenowe batoniki z czarną porzeczką.

Tak Wam dziękuje za wczorajsze komentarze!!! Jesteście niesamowite, aż mi się tak miło na serduchu zrobiło. Niby to tylko zwykłe słowa, online w dodatku, a czuję się tu jak w rodzinie :D
Wiecie jakie są najlepsze imprezy? Te spontaniczne. Działka, doborowe towarzystwo (czy.15 osób), tanie wino (żeby tylko...). Najprzystojniejszy chłopak z klasy, którego boję się poderwać, bo "jednak z klasy" i nie wypada. Rozmowy na najdziwniejsze tematy. Zakończenie roku jednak! I ta satysfakcja, że nie kalkuluję już (wypitych) kalorii, że nie myślę ile bym właśnie kilometrów przebiegła, skąd tłuszczu się pozbyła, tylko korzystam z życia. 
Uwielbiam uszczęśliwiać ludzi. Dla mnie cenniejszy jest uśmiech bliskich niż mój. Czerpię z tego satysfakcję. A że mama (no dobra ja też... ale ciii) kocha kruche ciasto upiekłam taką krajankę/ batoniki. Nie miała pojęcia, że przepis jest zmodyfikowany. Jej mina, gdy dowiedziała się, że są bezglutenowe-bezcenna. Mina cukiernika! A takie batoniki są wręcz idealne, na śniadanie, gdy po imprezie nic innego nie przechodzi... :)


Dwa jaglane batoniki z czarną porzeczką, DUŻA kawa z mlekiem.


Przepis (12 sztuk):
-2 szklanki mąki jaglanej
-1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
-1/4 szklanki cukru pudru
-150 g masła
-3 duże żółtka
-1 łyżka gęstej kwaśnej śmietany
-1kg czarnych porzeczek
-4 łyżki cukru
-Kruszonka:
-185 g mąki jaglanej
-50g cukru
-125 g masła
cukier waniliowy (1 opakowanie)
Mąkę przesiewamy z cukrem i proszkiem do pieczenia, dodajemy pokrojone na kawałki masło i dokładnie siekamy. Dodajemy żółtka i śmietanę, zagniatamy szybko ciasto, formujemy w wałek, zawijamy folią i schładzamy w lodówce przez co najmniej 30 minut. Niewielką, kwadratową blaszkę wykładamy ciastem. Podpiekamy w piekarniku ok.15 min. Porzeczki przemywamy, zasypujemy cukrem i miksujemy na gładką masę. Przygotowujemy kruszonkę: mąkę mieszamy z cukrem i cukrem waniliowym. Dodajemy miękkie masło i rozcieramy palcami. Przestudzone ciasto smarujemy porzeczkami, posypujemy łyżką tartej bułki i na końcu posypujemy kruszonką. Pieczemy około 30 - 40 minut w temperaturze 180ºC. Smacznego! 

piątek, 27 czerwca 2014

343. Trudne powroty do normalności. Granola jedyna taka.

Jestem już jestem. To niesamowite jak się za tym miejscem stęskniłam. Rany! Prawie półtora miesiąca... Ahh. Półtora miesiąca jedzenia owsianki na śniadanie, bo ją jestem stanie przygotować robiąc milion różnych rzeczy. Kuchnia poszła w odstawkę. Ale wraca. Mimo, że ostatnimi czasy moja aktywność kulinarna ograniczała się do przygotowania risotto, czułam wenę twórczą. Gdzieś w międzyczasie (czyt. imprezą osiemnastkową, zaliczeniem z fizyki i przedwiośniem) spisywałam skrupulatnie każdy pomysł jaki tylko przychodził mi do głowy. Hasła, połączenia smakowe, tak po prostu. No i wracam. Znów ustawiam miseczki, rozsypuję kakao i rozlewam mleko. Cieszę się!
Mam w końcu wolne wieczory. Wieczory, których nie spędzam w łóżku z herbatą mrożoną i brakiem siły na cokolwiek. Wieczory w kuchni. Pieczenie! Tak, odpalam piekarnik. A lubicie miętę? Ja bardzo. Serio! Parzoną nauczyła mnie pić mija babcia. Mówiła, że pomaga na bolący brzuch. Pomagało? Tak, ale nie wiem czy dzięki mięcie, czy po moja wiara w słowa babci była tak silna, że ból odpuszczał. Kiedyś przechodząc w sklepie między półkami ze słodkościami natknęłam się na czekoladę z miętowym nadzieniem. "Nieee... ja muszę tęgo spróbować!". No i spróbowałam, no i przepadłam. Takie połączenie! W głowie zapaliła się mi lampka. I tak własnie powstała ta granola. Przepyszna, czekoladowo wytrawna, z wyraźnym orzeźwiającym aromatem mięty.


Jogurt naturalny z domową granolą czekoladowo-miętową.


Granola czekoladowo-miętowa:
-4 szklanki płatków owsianych górskich
-szklanka blanszowanych migdałów
-szklanka orzechów włoskich
-4 łyżki gorzkiego kakao
-1/2 szklanki oleju rzepakowego
-1/2 szklanki nie słodzonego mleka skondensowanego
-2-3 łyżki miodu
-1/4 szklanki wrzątku
-4 garście suszonej mięty
-200g gorzkiej czekolady (można zamienić mleczną, jeśli lubicie bardziej słodkie granole)
-pół łyżeczki soli 

Czekoladę łamiemy na kawałki i rozpuszczamy w kąpieli wodnej. Dwie garści suszonej mięty zalewamy 1/4 szklanki wrzątku, przykrywamy talerzykiem i odstawiamy do zaparzenia. Pozostałe dwie garści drobno siekamy. Do dużej miski wsypujemy płatki owsiane, kakao, sól, posiekane migdały i orzechy włoskie. Miętę bierzemy r ręce i energicznie pocierając (uzyskując prawie proszek) wsypujemy do miski. Dodajemy olej, mleko skondensowane, miód zaparzoną miętę i rozpuszczoną czekoladę. Wszystko dokładnie mieszamy i przekładany na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia. Pieczemy w 180'C przez ok. 40-50min dość często mieszając. Podajemy z jogurtem i owocami. 

środa, 14 maja 2014

342. Najlepszego AtqaBreakfast, czyli co dalej...

Dokładnie rok temu pojawił się tu pierwszy post. Nie zakładałam, że będę tu tak długo, a tym bardziej, że Wy tu tak długo będziecie. Każdy komentarz jest dla mnie bardzo cenny Każde śniadanie to nowy początek. Wiele się zmieniło przez ten rok, wiele się nauczyłam. Ten blog bardzo dużo znaczy. I kontakt z Wami! Kilka słów organizacyjnych. Przez następne półtora miesiąca moja obecność tu będzie w kratkę. Sporo się teraz dzieje i nie za wszystkim nadążam. Moje życie gwałtownie ostatnio przyspieszyło. Wiedzcie jednak, że nie ulegam żadnej modzie, że bloga nie opuszczę i na pewno tu będę. Codzienne wpisy wrócą wraz z rozpoczęciem wakacji ;)


Ricotta tiramisu z domowymi bezami, kawa z mlekiem.
Ricotta Tiramisu with homemade meringue, coffee with milk.

piątek, 9 maja 2014

341. Sezon rozpoczynam drożdżówkami!

Zaczynam swoje high life. Ten miesiąc będzie na tak wysokich obrotach, że nie wiem czy i ile będę sypiać...
Tymi drożdżówkami otwieram swój sezon rabarbarowy. Najlepszy, oczywiście od babci. Rozpieszcza mnie!
Drożdżówki są pyszne. Chwytam jeszcze jedną i uciekam.


Pół pełnoziarniste drożdżówki z karmelizowanym rabarbarem, budyniem i imbirową kruszonką, zimne mleko
Whole wheat bun with caramelized rhubarb, custard and ginger crumble, cold milk

Przepis: 
-250 g mąki pszennej tortowej
-250 g mąki pełnoziarnistej
-300 ml mleka
-100 g masła, roztopionego
-1 jajko
-10 g drożdży suchych
-2,5 łyżki cukru
-szczypta soli
-2 żółtka+łyża mleka
Mąkę pszenną mieszamy z suchymi drożdżami, dodajemy resztę składników i wyrabiamy, pod koniec dodając rozpuszczony tłuszcz. Uformujemy z niego kulę, wkładamy do oprószonej mąką miski, odstawiamy w ciepłe miejsce, przykryte ściereczką, na około 1,5 godziny. Wyrośnięte ciasto krótko wyrabiamy. Dzielimy na 12 części. Formujemy okrągłe bułeczki, układamy na blaszce w sporych odległościach od siebie. Przykrywamy ściereczką, zostawiamy dna ok. 30 - 40 minut. Po tym czasie, używając szklanki z szerszym dnem robimyw każdej bułeczce mocne wgłębienie, do wgłębienia nakładamy ok.  1 łyżki karmelizowanego rabarbaru, 1 łyżki budyniu waniliowego i posypujemy kruszonką. /przepis na budyń, karmelizowany rabarbar i imbirową kruszonkę - poniżej/. Tak przygotowane bułeczki smarujemy roztrzepanymi żółtkami wymieszanymi z 1 łyżką mleka. Pieczemy w temperaturze 190º przez około 20 - 23 minuty.
Budyń waniliowy:
300 ml mleka
3 żółtka
50 g cukru z wanilią
20 g mąki pszennej
20 g mąki ziemniaczanej
W naczyniu miksujemy 100 ml mleka, cukier z wanilią, żółtka, obie mąki (najszybciej blenderem).
Do garnuszka wlewamy pozostałe 200 ml mleka, doprowadzamy do wrzenia. Dodajemy  zmiksowaną mieszankę i gotujemy jak budyń, cały czas mieszając, do zgęstnienia.

Karmelizowany rabarbar:
400 g rabarbaru, pociętego na małe kawałki (nie ma konieczności obierania)
100 g cukru z wanilią
1 łyżeczka imbiru
2 łyżki wody
Na małą patelnię wysypujemy cukier wymieszamy z wodą. Podgrzewamy na średniej mocy palnika do momentu rozpuszczenia się cukru. Kiedy cukier się rozpuści lekko zwiększamy moc palnika i gotujemy do momentu aż karmel osiągnie złoty kolor. Dodajemy pocięty rabarbar, imbir, mieszamy. Gotujemy do momentu aż sok puszczony przez rabarbar częściowo wyparuje a rabarbar pokryje się sosem karmelowym.

Imbirowa kruszonka:
pół szklanki mąki pszennej tortowej
5 łyżek cukru
1 łyżeczka imbiru
60 g masła, roztopionego
Wszystkie składniki na kruszonkę wyrabiamy pomiędzy palcami.


czwartek, 8 maja 2014

340. Trochę więcej przyjemności .

Wczoraj zaplanowałam sobie trening biegowy na 20. Wszystko dostosowane i zaplanowane. I telefon o 19. "Paula, tak dawno się nie widziałyśmy (jakieś 4 godziny :)). Wpadniesz? Co?! Biegać? Nieee. Patrz jaka pogoda! Chodź! Mam Twoją ulubioną herbatkę i czeka nowy odcinek Innej. A mama zrobiła ten dobry sernik na zimno z owocowym musem. Ok, to czekam :D" I tyle z mojego treningu. Dałam się przeciągnąć na złą stronę mocy. Ale wiecie co? Czasami warto odpuścić. Wieczór z najlepszą przyjaciółką na świecie jest wart wszystkich nieprzebiegniętych kilometrów. Czasami dobrze jest pozwolić komuś namieszać w planach ;)
Tartaletki na więcej niż na gryza. Im więcej tych gryzków masz ochotę na jeszcze więcej. Takie rozpieszczanie podniebienia od samego rana :)


Gryczane tartaletki z kokosową ricottą, malinami i cukrem pudrem, kawa z mlekiem. 
Buckwheat  tartlets with coconut ricotta, raspberries and powdered sugar, coffee with milk.

Przepis:
-60 g mąki gryczanej
-łyżka jogurtu greckiego
-15g miękkiego masła + do wysmarowania formy
-łyżka miodu lipowego
-100g ricotty
-łyżeczka masła
-2 łyżki wiórków kokosowych
-3 kostki białej czekolady

Z mąki, jogurtu, masła i miodu zagniatamy ciasto i wkładamy na 20 min do lodówki. Po tym czasie ciasto dzielimy na 3 części, na dłoni formujemy okrągłe placki i układamy w natłuszczonych foremkach. Ciasto nakłuwamy widelcem i wsadzamy do piekarnika nagrzanego do 190 stopni na 30-35min. Czekoladę topimy w kąpieli wodnej. Dodajemy do niej ricottę, wiórki kokosowe i masło. Mieszamy dokładnie i nakładamy do przestudzonych tartaletek. Podajemy z malinami. Smacznego! :D


wtorek, 6 maja 2014

339. Małe co nieco do porannej kawy.

Cantuccini. Poznałam je podczas zeszłorocznej wycieczki do Włoch. Kupowaliśmy je wtedy w ilościach hurtowych. Po powrocie do Polski rozpoczęły się poszukiwania. Niestety skład (i cena!) nie zachwycały. Zaczęłam więc ich domową produkcję. Są pyszne! Fakt, że trzeba uważać na zęby, ale maczane w kawie miękną cudownie wpasowując się w gorzką kawę.


Pełnoziarniste migdałowo-pomarańczowe cantuccini, kawa z mlekiem.
Whole grains almond orange cantuccini, coffee with milk.

Przepis:
-60g miękkiego masła
-2 duże jajka
-120 g cukru trzcinowego
-2 szczypty soli
-300 g mąki pełnoziarnistej
-1 łyżeczka proszku do pieczenia
-pół łyżeczki sody
-1/2 łyżeczki cynamonu
-50 g kandyzowanej skórki pomarańczy
-100 g migdałów

Masło ubijamy z cukrem i solą na puszystą masę. Dodajemy po jednym jajku wciąż ubijając. Dosypujemy mąkę, proszek do pieczenia i cynamon. Delikatnie łączymy całość (mikserem lub ręcznie). Na koniec dodajemy migdały i skórkę pomarańczową. Ponownie mieszamy. Dzielimy ciasto na dwie części, z każdej formujemy (wilgotnymi rękami) kształt wydłużonego, lekko spłaszczonego wałka. Pieczemy w 175°C przez ok 20-25 min. Wyjmujemy z piekarnika studzić kilka minut. Pokroić ciasto ukośnie na plastry. Układamy je na blaszce i ponownie pieczemy 10-15 min.(lub dłużej), aż będą złotobrązowe ze wszystkich stron. Studzimy na drucianej podstawce. Cantuccini można przechowywać nawet 2 tygodnie.


poniedziałek, 5 maja 2014

338. Oczyszczający poniedziałek.

Bardzo Wam dziękuję za komentarze pod poprzednim postem, jednak większość z Was zwróciła uwagę na ilość zdjęć. Dopiera Bee zwróciła uwagę na istotny aspekt całej sprawy. Dziękuję kochana! :D
Majówka bez internetu. Fajnie było. Zimno, ale grill zaliczony. Sterta jedzenia sprawiła, że potrzebowałam takiego śniadania. Poczułam się dziś jak prawdziwy kucharz, który wstaje skoro świt, pędzi po świeże produkty na najbliższe targowisko. Przed zakupem wącha, ogląda. Dobry produkt to podstawa. Mogłabym tak codziennie! :D


Marchwiowo-pomarańczowe smoothie jaglane z świeżym imbirem.
Carrot and orange millet smoothie with fresh ginger.

A kochanym maturzystom życzę z całego serca powodzenia. Mocno trzymam kciuki żeby nikt nie wyłożył się na ojczystym :D

piątek, 2 maja 2014

337. Najlepsza owsianka i o fotografii kulinarnej słów kika.

Bardzo się cieszę, że zdjęcia, które się tu ukazują podobają się Wam, bo przecież jemy też oczami. Jednak wczoraj wystąpił mały zgrzyt i chciałabym coś sprostować nim to pójdzie dalej. Po pierwsze ja się wciąż uczę. Mówią, że człowiek uczy się całe życie (i notabene głupi umiera... ;)). W fotografii kulinarnej odkryłam swoją pasję i fotografuję każde danie (zdjęcia do dzisiejszego postu wybrałam z pośród 132, w innych ustawianiach, z innych perspektyw) . Bawię się (zaznaczam!) kompozycją zmieniając milion razy ustawienie jednego orzeszka. Sprawia mi to wiele radości. A komentarze to jak miód na moje serce! Po drugie komentarze... HALO! Każdy ma prawo wyrazić swoje zdanie. O gustach się nie dyskutuje. Komuś się po doba to drugiemu coś innego. Przecież to normalne! No i po trzecie najważniejsze. Rady. Skoro wciąż się uczę chętnie przyjmuję krytykę, konstruktywną krytykę. Jeżeli uważasz, że coś mogę poprawić, napisz, ale w postaci rady, a nie zarzutu. Chcę zobaczyć jak to wygląda Waszymi oczami. Ok, tyle z wywodu.
Na zakończenie powiem, że to była najlepsza owsianka jaką było mi dane zjeść :)


Płatki owsiane na mleku sojowym gotowane z gruszką, podane z serem lazur i orzeszkami rozmarynowymi. 
Oatmeal on soy milk cooked with pear, served with blue cheese and rosemary nuts.


czwartek, 1 maja 2014

336. Jak docenić życie?

Wczoraj podczas biegowego treningu spotkałam grupę niepełnosprawnych dziewczyn jeżdżących na wózkach inwalidzkich. Machały i uśmiechały się. Odmachałam oczywiście. Ale później zrobiło mi się jakoś przykro... że ja mogę biec, a one nie. Tak bardzo wpadłam w wir codzienności i zapomniałam, że dla niektórych najzwyczajniejsze rzeczy są niezwykłe. Poczułam wdzięczność. Wdzięczność za moje nogi, które niosą mnie tam gdzie tylko zapragnę. Za każdy krok. Zaczęłam doceniać swoje życie, jest fantastyczne takie jakie jest! A wystarczył jeden mały gest...


Pieczony camembert z miodem podany z pistacjami i winogronem, kawa z mlekiem. 
Baked camembert with honey served with pistachio and grapes, coffee with milk.


środa, 30 kwietnia 2014

335. Jeszcze zdrowsze.

Wiecie jaki mam stosunek do kupnych słodyczy... Nie mam zamiaru dokarmiać swoich komórek rakowych "e-partyzantami". Odkąd pierwszy raz upiekłam batoniki owsiane, nie patrzę już nawet na sklepowe. Te dzisiejsze są świetne na pierwsze czy drugie śniadanie. Są naprawdę bardzo sycące i dające kopa energetycznego. Zazwyczaj przygotowywane na śniadanie przed próbnymi maturami. Dziś zjedzone, bo tak. Bo miałam ochotę. Tym razem nieco zmodyfikowałam przepis. Zmniejszyłam ilość tłuszczy i zwiększyłam białka ;)


Domowe batoniki owsiane z czekoladowo-orzechowym kremem, zimne mleko. 
Homemade oatmeal bars with chocolate-hazelnut cream, cold milk.

Przepis /10szt./:
-2 szklanki płatków owsianych (najlepiej górskich)
-1 i 4/5 szklanki mąki pełnoziarnistej 
-łyżeczka proszku do pieczenia
-1/2 szklanki cukru trzcinowego
-125g oleju kokosowego (lub masła)
-3 jajka
-120g gorzkiej czekolady o zawartości kakao 70%
-1/2 szklanki śmietanki 30%
-6 kopiastych łyżek masła z orzechów laskowych

Nastawiamy piekarnik do 180 stopni. Mieszamy razem mąki, płatki owsiane, proszek do pieczenia, cukier. Dodajemy olej kokosowy i jajka. Rozcieramy palcami, aż powstanie kruszonka. Blaszkę o rozmiarze 24x24cm wykładamy papierem do pieczenia. Kruszonkę dzielimy na dwie równe części. Jedną połową wykładamy blaszkę lekko ją dociskając. Do rondelka z grubym dnem wlewamy śmietankę, dodajemy połamaną czekoladę i masło z orzechów laskowych. Podgrzewamy na niedużym ogniu cały czas mieszając, aż czekolada się roztopi i powstanie jednolita masa. Czekoladową masę wylewamy na kruszonkę w blaszce i równomiernie rozprowadzamy łyżką. Wierzch posypujemy resztą kruszonki i wstawiamy do nagrzanego piekarnika. Pieczemy przez około 45 minut. Ostygnięte ciasto kroimy na prostokąty.  

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

334. Tapioka po raz pierwszy.

Już jakiś czas polowałam na te małe perełki. No i się doczekałam. Znalazłam i nie musiały one długo czekać aby się tu pojawić. Na początku nie wiedziałam co myśleć, ale to mi serio posmakowało :D


Pudding z tapioki podany z lemon crudem bez masła, świeżą melisą i "chrupiącym słonecznikiem". 
Tapioca pudding served with lemon crud without butter, fresh melissa and "crunchy sunflower seeds".

Tajemnicą geniuszu jest zachowanie na starość ducha dziecka, 
co oznacza, że nigdy nie traci się entuzjazmu.
Aldous Huxley 

niedziela, 27 kwietnia 2014

333. Nie umiem otwierać kokosa.

Przepraszam, przepraszam! Wiem. Ale moje życie przybrało ostatnio nieoczekiwane tempo. Nie mam zamiaru tego miejsca opuszczać, czasami zdarzyć się może po prostu, że nie będzie minie tu dzień lub dwa.
Dzisiejsze śniadanie sponsorowane przez rozwalonego kokosa ;D


Płatki owsiane na mleku kokosowym podana z bananem, świeżym kokosem i orzechami laskowymi. 
Oatmeal coconut milk served with banana, fresh coconut and nuts.

czwartek, 24 kwietnia 2014

332. Dlaczego ludzie tak rzadko się uśmiechają?

Wyszłam z domu o 10 i wróciłam o 19. Aktywny dzień zwieńczony późnowieczornym biegiem. Wolne od szkoły, a ja cały dzień w biegu. W czasie godzinnych wędrówek po mieście bacznie obserwowałam przechodniów. Każdy w biegu, każdy zamyślony, każdy nadąsany. Postanowiłam się uśmiechać, tak po prostu, bez powodu. I nagle zobaczyłam że człowiekowi nie trzeba dużo. Szłam i się uśmiechałam, dając innym pozytywny impuls. To miłe gdy nie znajomy odpowiada na uśmiech uśmiechem. Masz wrażenie, że przekazujesz iskierkę. A tak niewiele trzeba!
A mi tak mimo pogody wiosennie na duchu.


 Kiwi w jaglanym cieście podane z bananem i kiwi polane miodem lipowym, kawa z mlekiem.
Millet kiwi pancakes served with banana and kiwi topped with linden honey, coffee with milk.